Przejdź do treści

„Pokochaj mnie pod uniwersytetem” – książka o UKSW

wpawlak min1Nasza studentka, Weronika Pawlak z WNH napisała powieść, w której opowiada o studenckiej codzienności głównych bohaterów – ich radościach, smutkach i poszukiwaniu swojego miejsca w życiu. Akcja rozgrywa się na UKSW.

 – Napisałaś drugi tom Trylogii Sercowskiej zatytułowany „Pokochaj mnie pod uniwersytetem”. Skąd taki pomysł?

 DSC0425

Gdy zaczęłam pisać tę książkę, studiowałam na pierwszym roku filologii polskiej. Byłam tak zachwycona wykładowcami i dobrą atmosferą tego miejsca, że chciałam odwdzięczyć się Uczelni i zachęcić czytelników do nauki na naszym Uniwersytecie.

Masz tu swoje ulubione miejsce?

Przede wszystkim urzekła mnie lokalizacja, bo chyba nie ma drugiej takiej wyższej szkoły w Polsce, która znajduje się w środku lasu. Cieszę się, że mogę studiować filologię w sercu przyrody. Bardzo lubię też kawiarenkę „Kółko i krzyżyk”. Z przyjaciółkami często przychodzimy tam i rozmawiamy.

Bohaterowie Twojej książki też chętnie ją odwiedzają. Kim są Faustyna Świt i Józef Irysowski?

W pierwszej części trylogii „Nie całuj się pod kapliczką” poznajemy ich jako uczniów klasy maturalnej katolickiej szkoły w Sercowie, a że jestem absolwentką katolickiego liceum znajdującego się w Lasku Bielańskim, to chciałam oddać atmosferę tego miejsca.  Między maturzystami rodzi się przyjaźń, a później miłość. Fabuła drugiej książki rozgrywa się już po maturze, gdy stają przed wyborem studiów i stawiają pierwsze kroki na uniwersyteckich korytarzach. Faustyna, tak jak ja, wybiera filologię polską na UKSW. 

Czyli to autobiografia?

Faustyna ma dużo moich cech, jest trochę polską Anią Shirley – brakowało mi w naszym kraju takiej postaci. Chciałam też, żeby miała głęboką duchowość, bo wiara jest dla mnie ważna, więc wszystko to, co wiąże się z sercem i duszą Faustyny jest w pełni moje.

I nie lubi żółtych spódnic?

Nie lubi, swoich rudych włosów też nie (śmiech).

Jak wygląda studenckie życie bohaterów?

Mają czasem pod górkę, narzekają też na sesje, zaliczenia, liczbę czytanych książek…  Przeżywają swoje radości i smutki.

Ale przede wszystkim szukają w życiu celu i umieją dostrzegać piękno w świecie. W popkulturze często przedstawia się studiowanie jako czas nieustannego imprezowania. W  fabułę „Pokochaj mnie pod uniwersytetem” wplatam natomiast sytuacje z zajęć na uczelni, przytaczam anegdotki naszych wykładowców i staram się pokazać, że studiowanie, zwłaszcza filologii, to niesamowita przygoda, która otwiera wiele dróg.

Kiedy zaczęła się Twoja pasja pisarska?

Piszę od ósmego roku życia. Na początku pisałam wierszyki, kleiłam książeczki z rodzicami, a później zaczęłam publikować teksty w Internecie. Chciałam dzielić się twórczością, doskonalić swój warsztat i dostawać konstruktywny feedback. Moi znajomi od dawna wiedzieli, że piszę, dlatego gdy dołączyłam do harcerstwa i rozwijałam się tam na różnych stopniach, moja opiekunka poprosiła, żebym napisała coś, gdzie włożę całe moje serce i… tak powstało ukochane miasto bohaterów moich książek – Sercowo.

Co to za miejsce?

Kiedy narysowałam mapkę tej okolicy, to miała kształt serca. Chciałam, żeby były w nią wpisane wartości, które są mi najbliższe. Moją serię nazywam trylogią wiary, nadziei i miłości. Druga część dotyczy przede wszystkim wiary, bo bohaterowie zmagają się z potężnymi kryzysami, rozczarowaniami i trudnymi sytuacjami.

Gdy pisałam powieść, byłam pod szczególnym wrażeniem postaci prymasa Wyszyńskiego, patrona naszej uczelni. Jego postawa inspiruje mnie w codziennym życiu.

Jakie słowa czytelników najbardziej poruszają Cię i motywują do dalszego pisania?

Bardzo cieszę się, gdy słyszę, że moje książki pomagają im wracać do Boga i Kościoła. W „Pokochaj mnie pod uniwersytetem” często przytaczam fragmenty Biblii oraz wierszy, które omawialiśmy na zajęciach.  Gdy dowiaduję się, że ktoś z własnej woli sięgnął później po te teksty, jest mi bardzo miło, to dla mnie najwspanialsze uczucie. Nie ma lepszych komplementów.

Pisarską pasję łączysz ze studiowaniem. Jak udaje Ci się znaleźć czas na pisanie?

Teraz już jest trochę trudniej, bo pisanie licencjatu stało się moją główną pasją (śmiech), ale staram się czerpać z bogactwa, jakie dostaję od innych ludzi, także na uczelni, i przekazywać dalej. Kiedy był lockdown i mieliśmy zdalną naukę, zależało mi, żeby zatrzymać dobro, które doświadczyłam przez jeden semestr na UKSW, więc napisałam drugą książkę w trzy miesiące. Myślę, że dobrze udaje mi się łączyć studiowanie z rozwijaniem pasji, a nawet mam coraz większą ochotę na pisanie. Na początku myślałam, że napiszę jeden tom, a powstały trzy części. 

To znaczy, że napisałaś już trzecią część trylogii?

Tak i pewnie ukaże się pod koniec tego roku. Zdradzę, że tam też będzie sporo o UKSW, bo główna bohaterka zostanie profesorem na uczelni.

Czyli tak jej spodobało się na Uniwersytecie?

Tak, chciałam ją tu zatrzymać. W trzeciej części bohaterowie są już dorośli, zakładają rodziny, pojawiają się dzieci. Nadal jest dużo radości w ich życiu, ale i nie brakuje problemów. Jednak dalej w głębi serca pozostają dzieciakami z Sercowa, które poznały się w liceum, razem studiowały i nadal łączy je przyjaźń… i wciąż z chęcią wracają na UKSW.

Rozmawiała Maria Górczyńska

okladka uniwerka

09 lutego 2022