Przejdź do treści

Prawda czasu – fałsz ekranu

camera1.jpgO badaniach nad manipulacją w kultowych filmach PRL i o tym, które kłamstwa historyczne najtrudniej wykorzenić ze świadomości Polaków mówi dr hab. Grzegorz Łęcicki, prof. ucz., dyrektor IEMiD UKSW.

– Od lat prowadzi Pan badania naukowe dotyczące polskich filmów fabularnych oraz seriali telewizyjnych. W najnowszej książce pt. „Widmo prawdy – projekcja fałszu”, opublikowanej  przez Wydawnictwo Naukowe UKSW, przedstawia Pan krytyczną analizę polskiego kina ukazującego wojnę, okupację i stalinizm. Jak duże znaczenie dla budowania świadomości społecznej i wiedzy historycznej ma kino?

– Stanisław Bareja w powszechnie znanej komedii „Miś” przypomniał jeden z dogmatów propagandy komunistycznej w PRL mówiący, że film stanowi najważniejszą ze sztuk. Kino ze względu na atrakcyjność i sugestywność przekazu jest niemal idealnym narzędziem propagandowym. Nic więc dziwnego, że  na kinematografii w okresie PRL  zaciążyło piętno propagandy i manipulacji – czasem jednoznacznej, wręcz prymitywnej, łatwo rozpoznawalnej, a niekiedy bardziej subtelnej, a przez to bardziej podstępnej i szkodliwej wobec prawdy historycznej.  

– Poprzez film jako nośnik komunikatów, który z dużą łatwością wywiera wpływ na odbiorców, wpajano Polakom wiele kłamstw i tzw. półprawd na temat wydarzeń z lat wojny i początków Polski Ludowej. Które z tych kłamstw, Pana zdaniem, były najbardziej krzywdzące i są najtrudniejsze do wykorzenienia ze świadomości Polaków? 

– Przemilczenie sojuszu Hitler – Stalin, skutkującego napaścią Związku Sowieckiego na Polskę 17 września 1939 r. i faktycznym czwartym rozbiorem Polski; przemilczenie  gehenny Polaków, którzy znaleźli się pod okupacja sowiecką, przemilczenie zbrodni katyńskiej, przemilczenie heroizmu żołnierzy AK, NSZ i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, zohydzenie wizerunku Żołnierzy Wyklętych i obrazu antykomunistycznego podziemia z okresu powojennego; ukrywanie zbrodni stalinowskich, wytworzenie wrażenia jakoby komunizm w Polsce był efektem działań rodzimych działaczy, a nie narzuconego systemu przez obce mocarstwo; utrwalenie obrazu wywołującego wrażenie jakoby połowa narodu była za komuną, a druga – przeciw. To tylko najważniejsze i najtrudniejsze do wykorzenienia ze świadomości Polaków manipulacje historyczne obecne w filmach wyprodukowanych w okresie PRL. 

– 13 kwietnia przypada Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. W naukowym dorobku Pana Profesora znajduje się wyjątkowa publikacja dotycząca tej tragedii, a mianowicie biografia ks. Zdzisława Peszkowskiego, jednego z kilkuset ocalałych jeńców.  

— W słowie wstępnym do „Widma prawdywyjaśniam genezę tej monografii jako wypełnienie swoistego testamentu duchowego ks. Peszkowskiego, który na łożu śmierci prosił mnie o napisanie książki o najnowszej historii Polski dla młodego pokolenia. Miałem  to wielkie szczęście, że ks. Peszkowski obdarzył mnie swoją przyjaźnią, a nawet nazwał młodszym bratem. Jednym z owoców naszej przyjaźni była pierwsza naukowa biografia kapelana Rodzin Katyńskich i Pomordowanych na Wschodzie. Trzecie, poprawione i uzupełnione jej wydanie  pt. „Harcerz, ułan, kapłan”ukazało się w 2018 r. – w stulecie urodzin bohatera.

– Niektóre, wciąż emitowane seriale wojenne z czasów PRL-u mają dziś status cykli kultowych. Widzowie wiedzą, że to tylko rozrywka, swoista bajka. Jaki jest więc sens ukazywania treści propagandowych zawartych w tego rodzaju obrazach?

– Głównie ze względu na ich sugestywność. Wiemy, że Kloss i Czterej pancerni to bajka, ale czy na pewno wiemy na czym ta bajka polega? W baśniach i mitach uczeni szukają prawdy psychologicznej. W polskich filmach i serialach wojennych – nie kwestionując ich rozrywkowego charakteru i wartości artystycznej – wskazuję rozmaite mechanizmy propagandy, manipulacji oraz indoktrynacji. W świadomym zamierzeniu twórców i decydentów politycznych  miały one, w określonym celu, o czymś lub do czegoś przekonywać, coś przemilczeć, coś bardziej zaakcentować, albo wykreować ekranową rzeczywistość fikcyjną, kłamliwą. To właśnie starałem się rozpoznać, nazwać, zdefiniować w „Widmie prawdy.

 – Manipulacje obecne w sztuce, w tym w filmie to także argument za tym, by systematycznie uczyć się historii. 

– Oczywiście. Tymczasem, ostatnio nawet w przestrzeni politycznej pojawił się pomysł likwidacji studiów historycznych i teologicznych. Pomijam absurdalność takiego zamiaru, przebijającego nawet restrykcje z epoki polskiego stalinizmu. Przypomnę tylko, że w innych państwach naszego kręgu kulturowego studia historyczne i teologiczne są z prowadzone. Historia bowiem, wbrew obiegowym opiniom i częstej praktyce edukacyjnej, nie jest nauką o przeszłości, ale o teraźniejszości. By aktualną rzeczywistość dobrze pojąć i zrozumieć należy rozpoznać związki przyczynowo-skutkowe kształtujące realia czasów współczesnych. Nie spadliśmy z kosmosu, nie od nas zaczęły się dzieje ludzkości. Każdy z nas ma rodziców, dziadków, pradziadków. Nie wyobrażam sobie braku ciekawości dotyczącej historii swojej rodziny, narodu, społeczeństwa, państwa, a w dobie globalizacji – także tego, co stanowi o tym kim jesteśmy, skąd przychodzimy, co i dlaczego tworzymy. 

Patron naszej uczelni, kardynał Stefan Wyszyński, powiedział: „Naród bez dziejów, bez historii, bez przeszłości, staje się wkrótce narodem bez ziemi, narodem bezdomnym, bez przyszłości”. Bez znajomości swoich dziejów człowiek traci swą tożsamość. By tak się nie stało nauczanie i poznawanie historii jest wciąż aktualnym zadaniem.

Rozmawiała Magdalena Butkiewicz

proflecicki.jpg

Dr hab. Grzegorz Łęcicki, prof. uczelni – teolog-medioznawca, specjalista w dziedzinie mediów audiowizualnych, filmów fabularnych oraz seriali telewizyjnych. Ekspert w zakresie komunikacji społecznej, dyrektor Instytutu Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa, kierownik Katedry Teologii Środków Społecznego Przekazu na Wydziale Teologicznym UKSW.

12 kwietnia 2021