– Ten żyzny, młociński las grądowy porastają graby i dęby. A to przykład łęgów nadwiślańskich, gdzie rosną wierzby i topole, jedno z najbardziej zagrożonych środowisk w Europie – opowiada dziekan Wydziału Biologii i Nauk o Środowisku dr hab. Jerzy Romanowski, prof. ucz., organizator spaceru brzegiem Wisły.
Spacer odbywa się w związku z ustanowionym przez Radę Europy, dla podkreślenia wagi ochrony kulturowych i przyrodniczych wartości, Międzynarodowym Dniem Krajobrazu.
Hasło tegorocznych obchodów tego dnia brzmi „Doceń lokalność”, stąd spacer brzegiem Wisły.
Zagrożone wierzby i topole
Dzień deszczowy jest i ponury. Ziemia wilgotna i zryta jak okiem sięgnąć. Tu były dziki.
– Także dziki, mające nieograniczony wstęp na polanę młocińską, są częścią krajobrazu – tłumaczy dr hab. Jerzy Romanowski, prof. ucz. – Choć krajobraz jest potocznie kojarzony z ładnym widokiem, namalowanym landschaftem, w rzeczywistości krajobraz jest wszystkim tym, co nas otacza. A jest to zarówno rzeźba terenu, roślinność jak i zwierzęta. A także my sami, bo również człowiek i to co po sobie pozostawia, stanowi część krajobrazu.
Aleja lipowa, na wysokości polany Młocińskiej prowadzi nas do lasu grądowego. Niepostrzeżenie mijamy ledwo widoczny wał przeciwpowodziowy z lat 30., dawne koryto Wisły, okresowo wypełniające się wodą. Brzegi starorzecza porastają bujnie pokrzywy. Tu można zobaczyć w całej okazałości łęgi nadwiślańskie, które zajmują teren między korytem Wisły a wałem przeciwpowodziowym. Rodzime wierzby i topole wypierają jednak systematycznie obce rośliny inwazyjne – klon jesionolistny i nawłoć kanadyjska.
Bobry mają zasługi
Wydeptana przez pracowite bobry ścieżka prowadzi na skarpę wiślaną.
– Bardzo niski poziom wody. Wyraźna erozja tj. osuwanie się terenu – komentuje dziekan Wydziału Biologii i Nauk o Środowisku. – Te urwiska, łachy, mielizny, wyspy, jakie tworzy rzeka, są bardzo ważne. Dla jaskółek brzegówek, zimorodków, które gnieżdżą się w norkach ziemnych na skarpach i urwistych brzegach i dla mew, które znajdują schronienie na piaszczystych łachach i wyspach.
Tzw. zgryzy bobrów są widoczne na zwalonych topolowych pniach. Jedna z topól miała jeszcze jednego amatora. To dzięcioł czarny, o którego obecności świadczą hieroglify wyżłobień na pobawionym kory potężnym pniu.
Bobry, które mają swoje zasługi w eliminowaniu z krajobrazu klonów jesionolistnych, najłatwiej spotkać wieczorem i o brzasku.
– Można też tu napotkać norki amerykańskie czyli wizony, tchórze, nornice, rzęsorki rzeczne – małe owadożerne ssaki, sarny, a nawet łosie – wylicza dr hab. Jerzy Romanowski, prof. ucz. – A z ptaków? Drapieżne bieliki, nurogęsi, tracze bielaczki, sikory, wróble, muchołówki i mewy.
Dziekan Wydziału Biologii i Nauk o Środowisku mówi, że niedoceniane łęgi nadwiślańskie przypominają dżunglę Amazońską. Ten gąszcz drzew i krzewów, ze zwalonymi pniami i gałęziami Obrazu dopełniają potężne topole, rozłożysta wierzba i samotna mewa krążąca nad starorzeczem Wisły.