O sukcesie WPiA UKSW oraz zapewnieniu wysokiej jakości kształcenia na kierunku prawo mówi dziekan, prof. dr hab. Bogumił Szmulik.
Panie Dziekanie serdecznie gratuluję najpierw osobistego sukcesu i nominacji profesorskiej a także sukcesu WPiA UKSW. Wydział awansował w rankingu i zajął 6 miejsce wśród wydziałów prawa polskich uczelni, a drugie miejsce w odniesieniu do absolwentów 2023 zdających na aplikacje.
Tak, to dla nas spory sukces i ważna rzecz. Przede wszystkim ze względu na fakt, że Uniwersytet jest młody, podobnie jak nasz Wydział, który funkcjonuje trochę ponad dwie dekady. Druga sprawa to liczebność – w tej chwili wydziałów prawa jest kilkadziesiąt w całej Polsce. Natomiast takich liczących się uniwersytetów i wydziałów prawa – w tym państwowych – jest co najmniej kilkanaście. Więc jesteśmy powiedzmy w czołówce, takiej ścisłej czołówce wydziałów prawa w Polsce.
Parę tygodni temu byłem na spotkaniu u ministra sprawiedliwości i przedstawiono tam wyniki naboru na aplikacje adwokackie, radcowskie, komornicze, notarialne. Okazało się, że w ostatnim roku awansowaliśmy z siódmej na szóstą pozycję w skali całego kraju biorąc pod uwagę całokształt. Biorąc zaś pod uwagę osiągnięcia studentów najlepszych, czyli takich którzy osiągnęli średnią 4, 4+, 5, to jesteśmy drugim wydziałem w Polsce, zaraz po Uniwersytecie Jagiellońskim. Natomiast w Warszawie jesteśmy tuż po Uniwersytecie Warszawskim, po Wydziale Prawa tego uniwersytetu. Biorąc pod uwagę, że on ma już przecież 200 lat, to rzeczywiście olbrzymi sukces. Jestem z tego bardzo dumny.
Faktem jest, że kierunek prawo na naszym Uniwersytecie zawsze cieszył się i wciąż cieszy dużym zainteresowaniem kandydatów.
Tak. Zawsze jest więcej, o wiele więcej kandydatów, niż miejsc dla nich przeznaczonych.
Jak Wydział dba o jakość kształcenia?
Mamy przede wszystkim duże szczęście do profesorów, którzy u nas pracują. I naprawdę, gdy przeglądam czasami gałęzie prawa i ich reprezentantów na naszym Wydziale, to muszę przyznać, że jest to czołówka polska. Wszyscy nasi profesorowie dbają o jakość kształcenia. I nie boją się postawić ceny niedostatecznej, jeśli student nie reprezentuje wymaganego poziomu. Osobiście uważam, że to jest pozytywne.
Jakość kształcenia, tak jak Pan Profesor podkreślił, przede wszystkim zapewnia kadra profesorska, ale siłą Wydziału są też absolwenci, wychowankowie, którzy na Wydziale zostają?
Tak, oni się utożsamiają z Uczelnią, to jest ich miejsce. Przez te dwie dekady wykształciliśmy wielu naukowców, którzy są naszymi wychowankami.
Świetni profesorowie, wybitni absolwenci, którzy zostają na Uczelni to na pewno niewątpliwe atuty Wydziału. A czy są jakieś kwestie, które wymagają poprawy, ulepszenia?
Na pewno. Ostatnio na posiedzeniu Senatu powiedziałem, że „my (WPiA UKSW) jesteśmy lepsi niż wyglądamy”. Możemy jedynie żałować, że nie mamy nowego budynku. Liczymy na to, że w drugiej kadencji Ksiądz Rektor wesprze nasze wysiłki w tym zakresie. Dzisiaj młodzi ludzie zwracają uwagę na warunki, w jakich studiują. Na lokalizację, infrastrukturę. To jest i plus, i minus, że nasz kampus umiejscowiony jest, jak potocznie i dowcipnie określają to studenci, „koło samej Warszawy”. Na pewno trochę brakuje infrastruktury. Przydałby się klub studencki, kawiarnia – spotkania i rozmowy, to ważne elementy życia studenckiego. Problemem jest także brak akademików. Przydałaby się też większa biblioteka. To są te rzeczy, nad którymi na pewno nasz Uniwersytet będzie pracował.
Panie Profesorze, wracając do liczebności kandydatów, którzy chcą studiować prawo – znalazłam Pańską wypowiedź, że chciałby Pan, żeby ten zawód i w ogóle studia prawnicze były elitarne, żeby kierunek prawo był prowadzony przez uczelnie na wysokim poziomie. Jak tego dokonać?
Wykształcenie wyższe w ogóle powinno być elitarne i tu jest potrzebna zmiana systemowa na szczeblu ministerialnym. Mamy dzisiaj wielu prawników, którzy nie są w stanie zarobić nawet na ZUS. A brakuje nam ludzi, którzy wykonują zawody poszukiwane. Dzisiaj znalezienie zduna, snycerza czy dobrego hydraulika graniczy z cudem. Te zawody zawsze będą potrzebne. Państwo powinno uwzględniać potrzeby edukacyjne społeczeństwa i właściwie kształtować nabór na studia wyższe. To się przełoży na jakość. Jeśli w małym mieście istnieją np. dwa wydziały administracji, to nie wiem, gdzie potem ci absolwenci będą pracować. Liczba szkół wyższych o wątpliwej jakości, powoduje, że każdy może się wykształcić. A to się też przekłada w pewnym momencie na zapaść jakości. I powstaje dylemat: w jaki sposób my, wykładowcy możemy egzekwować wiedzę? Może się zdarzyć, że jeśli postawi się dwóję studentowi, to on pójdzie do uczelni, która mu postawi trójkę za to, że zapłaci czesne. A w Polsce wielu ludzi na to czesne stać. I ten fakt także należy wziąć pod uwagę. Istnieją oczywiście gremia kontrolujące jakość kształcenia, choćby Polska Komisja Akredytacyjna, ale jest to z reguły kontrolowanie tylko i wyłącznie dokumentów. Stąd pomimo dobrych chęci wymieniona Komisja nie jest w stanie sprawdzić autentycznej rzetelności nauczania.
No dobrze, to już wiemy, że jest źle. Jak w takim razie możemy weryfikować tę jakość kształcenia?
Ja wierzę w mądrość decydentów i w mądrość, powiedzmy systemu. Co możemy na Wydziale zrobić? Możemy robić tylko to, co dotąd, ryzykując na przykład utratę studentów. Na naszym Wydziale kryteria są ostre. Każdy, kto studiuje u nas, wie o tym. Uważam, że powinniśmy te kryteria utrzymać, ryzykując nawet utratę studentów. Ja wierzę w jakość. W pewnym momencie to jakość zadecyduje, że pozostaną tylko najlepsze wydziały. Bo jeśli wszyscy będą udawali, że się kształcą, to w końcu najlepsi studenci, ludzie, którzy chcą naprawdę się czegoś nauczyć, wyjadą za granicę. U nas, na Wydziale wszyscy profesorowie o tę jakość dbają.
Panie Profesorze, jest Pan prawnikiem konstytucjonalistą. Czy mógłby Pan skomentować obecną sytuację polityczną w Polsce? Kiedy jedna i druga strona sporu politycznego zarzuca sobie nawzajem działania niepraworządne i niezgodne z Konstytucją.
Ten spór jest typowo polski. I ta sytuacja, kiedy przychodzi nowa władza i mówi „ci, którzy dotąd rządzili, są gorsi od nas” nie jest czymś wyjątkowym w Polsce. Od czasu odzyskania niepodległości tak było. Na to trzeba spojrzeć z pewnym przymrużeniem oka, dystansem. Otóż ostatnio kupiłem książkę mojego ulubionego pisarza międzywojennego, Tadeusza Dołęgi-Mostowicza „Szachy Pana Marszałka”. I tam znalazłem takie oto zdanie, które bardzo celnie opisuje tę naszą narodową przypadłość: „Panuje u nas paskudny zwyczaj, że każdy jegomość obejmujący takie czy inne stanowisko musi swego poprzednika publicznie uznać za nieudolnego cymbała, który zabagnił, zaprzepaścił i doprowadził do rozkładu powierzoną sobie instytucję, jaka zakwitnie dopiero teraz, pod jego, jegomościa, światłym kierownictwem.”
To mało pocieszająca opinia, biorąc pod uwagę fakt, że zwykle takie spory narodowe nie kończyły się dla Polski dobrze.
Tak, też nie chciałbym żeby nas pogodził dopiero jakiś międzynarodowy dramat.
Rozmawiała Katarzyna Dominiak
prof. dr hab. Bogumił Szmulik ukończył prawo i nauki polityczne na Uniwersytecie Marii Curie – Skłodowskiej w Lublinie; doktor nauk humanistycznych w zakresie nauki o polityce (UMCS 1996 r.), doktor nauk prawnych w zakresie prawa (KUL 2005 r.), doktor habilitowany nauk prawnych w zakresie prawa konstytucyjnego (KUL 2009 r.), w 2024 uzyskał tytuł profesora nauk prawnych. Autor licznych publikacji z zakresu prawa konstytucyjnego i administracyjnego. Od 2010 r. zatrudniony na stanowisku profesora UKSW, Kierownik Katedry Prawa Konstytucyjnego Porównawczego i Współczesnych Systemów Politycznych. W latach 2012-2016 prodziekan do spraw nauki, a od 1 września 2020 Dziekan Wydziału Prawa i Administracji UKSW. Członek Polskiej Komisji Akredytacyjnej od 2021 roku; od 1 kwietnia 2016 r. członek Rady Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów (w 2018 r. powołany na kolejną trzynastą kadencję); radca prawny.