Przejdź do treści

Wstrząs, który stał się początkiem odrodzenia. 40. rocznica uprowadzenia i męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki

– Zwyczajny, niczym nie wyróżniający się kapłan stał się porywającym kaznodzieją, męczennikiem za wiarę i prawdę. Jego śmierć była uwalniającym od strachu zbiorowym katharsis, wstrząsem, który stał się początkiem odrodzenia – mówi dr Ewa K. Czaczkowska z Instytutu Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa UKSW, współautorka wraz z Tomaszem Wiścickim biografii ks. Jerzego Popiełuszki.

Czy ksiądz Jerzy Popiełuszko może być w dzisiejszych czasach przewodnikiem duchowym?

Jego przesłanie jest ponadczasowe i uniwersalne. Może być więc przewodnikiem dla każdego, w każdych czasach. Był nim w pozbawionych nadziei na odzyskanie wolności czasach stanu wojennego, może być nim i dziś, gdy nie potrafimy z wywalczonej wolności właściwie korzystać.

Ks. Jerzy Popiełuszko ponad 40 lat temu uczył ludzi jak pozostać wolnym dzięki życiu w uwalniającej od lęku prawdzie, nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia. Powtarzał za kard. Stefanem Wyszyńskim, że wspólnota ludzi wolnych da upragnioną wolność całemu narodowi.

Ks. Jerzy Popiełuszko podczas Mszy św. za ojczyznę odprawionej 31.07.1983 r. w kościele pw. św. Stanisława Kostki, fot. Autor nieznany/Archiwum Marka Popieluszki/FOTONOVA

Słowa ks. Jerzego obnażały zło i fałsz systemu komunistycznego. Przy czym pojęcia dobra i zła, prawdy i kłamstwa były wówczas paradoksalnie bardziej czytelne niż dziś, gdy żyjemy w czasach zła ubierającego się w kostium dobra, braku spójności słów i czynów, co powoduje chaos, zwłaszcza w głowach młodych ludzi. Dlatego tak potrzebne są dziś zawsze aktualne słowa ks. Jerzego. I przykład jego osobistego życia.

Na czym polega fenomen ks. Jerzego odkrywany dziś przez pielgrzymujących do jego grobu ludzi, także tych młodych? Czego może ich nauczyć błogosławiony kapłan męczennik? To pytania, które zadają Państwo w książce.

Grób ks. Jerzego jest dla nas znakiem, ważnym znakiem. Pokazuje jak wielką wartość mają w życiu godność, prawda i wolność, i jaką za wierność tym wartościom przychodzi zapłacić cenę. Do sanktuarium na Żoliborzu pielgrzymują ludzie z całego świata – do 2016 r., kiedy zaprzestano liczenia – były tu 23 miliony osób. Przyjeżdżają z krajów, w których wolność, w tym wolność wyznania, jest ograniczona, ale także z krajów, w których mimo konstytucyjnych wolności, trudno przyznawać się do wiary w Boga. U bł. ks. Jerzego, szukają rady, jak w laickim społeczeństwie bez lęku walczyć o prawo do bycia katolikiem, do mówienia prawdy w życiu publicznym. Wokół grobu ks. Jerzego gromadzą się też wspaniali młodzi ludzie. To licealiści i studenci, którym, jak mówią, świadectwo życia i nauczanie ks. Jerzego pomogły pokonać uzależnienia, depresję, wydobyć się z moralnego chaosu i odzyskać nadzieję. Oni mówią o ks. Jerzym: przyjaciel. Jest dla nich kimś bardzo ważnym i bliskim, duchowym przewodnikiem.

Ks. Jerzy Popiełuszko podczas Mszy św. za ojczyznę odprawionej 24.04.1983 r. w intencji hutników, fot. Autor nieznany/Archiwum Marka Popieluszki/FOTONOVA

Dla tych młodych, którzy są uczestnikami Szkoły Letniej ks. Popiełuszki, ważne jest może nie tyle zaangażowanie ks. Jerzego w wielki ruch społeczny jakim była „Solidarność”, ale przede wszystkim to, jakim był człowiekiem i kapłanem. To, że był tak zwyczajny, co podkreślają wszyscy, którzy go znali, a przy tym szczerze oddany ludziom. Traktował swoje powołanie bardzo serio. Przede wszystkim zawsze miał czas dla innych. Wrażliwy na krzywdę i biedę, obejmował konkretną pomocą szykanowanych przez władzę. Rozdawał wszystko, co miał. Potrafił zdjąć buty lub sweter i oddać potrzebującym. Chodził w połatanych sutannach. Wspierał swoją obecnością aresztowanych w procesach politycznych. Pojawiał się na rozprawach, siadał w pierwszym rzędzie, by sądzeni przez komunistyczne sądy widzieli, że nie są sami. Podejmował ryzyko bez względu na konsekwencje. A przy tym był ks. Jerzy człowiekiem, który żył pełnią życia, ciekawym świata. Podróżował, zwiedził Bałkany, Węgry, był w Stanach Zjednoczonych. Miał ulubionych wykonawców muzyki rockowej. Cieszył się drobnymi przyjemnościami, które dzielił z ludźmi.

 Dla młodzieży szczególnie ważna jest prawda życia ks. Jerzego – to, że był człowiekiem wiarygodnym, że żył w zgodzie z tym, co głosił. W dzisiejszych czasach to przykład postawy tak bardzo potrzebny, zwłaszcza nam, chrześcijanom, zarówno świeckim jak księżom.

Zwyczajny kapłan stał się porywającym kaznodzieją mającym niezwykły dar przyciągania ludzi…

Do 1980 r. ks. Jerzy nie wyróżniał się niczym specjalnym. Chorowity, niepozorny, nie głosił dobrych kazań. A jednocześnie było w nim coś, co przyciągało ludzi – otwartość, wrażliwość i jakaś wewnętrzna prawda. Wybitny filozof, prof. Klemens Szaniawski mówił, że ks. Jerzy, z którym się przyjaźnił, mógłby teoretycznie mieć, z racji skromnego pochodzenia i słabego wykształcenia, zahamowania i kompleksy. Ale ich nie miał. Był naturalny i bezpretensjonalny, miał przy tym świadomość swoich braków, wiedział, że musi się dużo nauczyć, dlatego dużo pracował.

Ks. Jerzy Popieluszko z bp. Zbigniewem Kraszewskim w drodze do kościoła św. Stanisława Kostki wśród wiernych przybyłych na Mszę św. za ojczyznę, fot. Autor nieznany/Archiwum Marka Popieluszki/FOTONOVA

Przemiana przeciętnego wikarego w charyzmatycznego duszpasterza i porywającego kaznodzieję nastąpiła w 1980 r., wraz z narodzinami „Solidarności”, w którym ks. Jerzy, jak miliony Polaków, zobaczył szansę na odrodzenie życia narodu w duchu wartości chrześcijańskich. Z uwagi na zły stan zdrowia przyjęty do parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu jako rezydent, mógł nie spodziewać się szczególnie uciążliwych obowiązków, tymczasem znalazł się w centrum rodzącego się ruchu „Solidarności”. Ks. Jerzy nie był typem przywódcy, ale potrafił łączyć różnych ludzi: wierzących i niewierzących, hutników z Huty Warszawa, których był kapelanem, robotników, studentów medycyny, pielęgniarki, których był duszpasterzem, artystów i ludzi z wielu innych środowisk. Garnęli się do niego, przyciągał ich tym, jaki był. Całym swym życiem pokazywał na czym polega wierność wartościom ewangelicznym, co stało się szczególnie wyraźne po wprowadzeniu stanu wojennego. On umiał być, podążając za św. Pawłem, wszystkim dla wszystkich. Pracując niestrudzenie, niemal nie śpiąc, szykanowany, śledzony, zastraszany, sam był zaskoczony w jak dobrej jest kondycji fizycznej. Może i on był zadziwiony przemianą jaką przeszedł w 1980 r.? Jego przyjaciel od czasów seminaryjnych, ks. Bogdan Liniewski potwierdzał, że była ona widoczna dla wszystkich, którzy znali ks. Jerzego wcześniej i upatrywał w niej działanie mocy Ducha Świętego.

Msze święte za ojczyznę były fenomenem bezprecedensowym w skali całego Bloku Wschodniego. Tysiące ludzi przychodziło przychodziły do tej oazy wolności, by posłuchać księdza Jerzego…

On sam mówił, że nigdy nie głosi własnej mądrości. Kierował się Ewangelią, nauczaniem społecznym Kościoła większych od siebie, głównie Jana Pawła II i prymasa Wyszyńskiego. A jednocześnie jego kazania miały w sobie ogromną siłę i moc, bo były mocno osadzone w dramatycznej codzienności tamtego czasu. Ks. Jerzy Popiełuszko w czasie Mszy św. za Ojczyznę konsekwentnie upominał się o życie w prawdzie, sprawiedliwości i miłości, obecność tych podstawowych ewangelicznych, a zarazem ogólnoludzkich wartości w życiu społecznym. Mówił, że mamy wypowiadać prawdę, gdy inni milczą, okazywać miłość i szacunek, gdy inni sieją nienawiść, modlić się, gdy inni przeklinają, przebaczyć, gdy inni tego nie potrafią. Zło dobrem zwyciężać, co stało się najbardziej znaną dewizą tego młodego kapłana męczennika. Nauczał, że prawda, podobnie jak sprawiedliwość łączy się z miłością, a miłość kosztuje, prawdziwa miłość jest bowiem ofiarna. Za prymasem Tysiąclecia mówił, że obywatele społeczeństw, które nie rządzą się męstwem, stają się niewolnikami.  Nauczał, że prawda zawsze ludzi jednoczy i zespala, zaś wielkość prawdy przeraża i demaskuje kłamstwa ludzi małych i zalęknionych. Uczył, że wolność dana jest człowiekowi jako wymiar jego wielkości, zaś prawdziwie roztropny i sprawiedliwy może być tylko człowiek mężny.

Ks. Jerzy Popieluszko podczas jednej z Mszy św. za ojczyznę, odprawianych w latach 1982/1984 w ostatnie niedziele miesiąca, fot. Autor nieznany/Archiwum Marka Popieluszki/FOTONOVA

I mówił w czasie Mszy św. za Ojczyznę o szykanowanych, więzionych, mówił o tym wszystkim, co ludzi bolało, a czego nie mogli wypowiedzieć. O nich i za nich. Kiedy na ołtarzu łączył z ofiarą Chrystusa cierpienia ludzi, przywracał w nich nadzieję. Ci skrzywdzeni, sponiewierani przez władze ludzie, wychodzili z Mszy św. za Ojczyznę odmienieni, nie dający się zastraszyć, a przy tym wolni od chęci odwetu i nienawiści, o co ks. Jerzy nieustannie się modlił.  Jak mówił ks. Jan Sikorski, msze za ojczyznę to były „dwie godziny wolnej Polski”. Uczestnicy tych Mszy św. stawali się wspólnotą wolnych ludzi, czymś dla władz PRL niesłychanie groźnym, bo wymykającym się spod kontroli. Te Msze, odprawiane przez ks. Jerzego Popiełuszkę od lutego 1982 r. do września 1984 r., stały się fenomenem zarówno religijnym jak społecznym.

Piszą Państwo w książce, że męczeńska śmierć ks. Jerzego wstrząsnęła sumieniami Polaków i była niczym zbiorowe katharsis, uwalniające od strachu, ożywiła zdławione w stanie wojennym nadzieje na wolność i odmieniła ludzi.

Śmierć ks. Popiełuszki była ogromnym wstrząsem. Pamięta ją każdy kto, nie będąc wówczas dzieckiem, żył w tamtym czasie.

Kościół św. Stanisława Kostki 3.11.1984 r., w dniu pogrzebu ks. Jerzego Popiełuszki, fot. Wojciech Skarżynski/FOTONOVA

Historyk Norman Davies powiedział po śmierci ks. Popiełuszki, że jeżeli ktoś do tej pory nie rozumiał jeszcze, o co toczy się w Polsce walka, to ofiara życia ks. Popiełuszki musiała przekonać nawet najbardziej tępych ludzi. Zamordowanie charyzmatycznego i znanego wszystkim kapłana, niewinnego człowieka nikogo nie pozostawiło obojętnym i zmuszało do postawienia sobie pytania: o co toczy się walka i opowiedzenia się po jednej ze stron: dobra albo zła.

Tłumy na pogrzebie ks. Jerzego Popiełuszki 03.11.1984 r., fot. Tomasz Wierzejski/FOTONOVA
Wokół kościoła św. Stanisława Kostki w dniu pogrzebu ks. Jerzego Popiełuszki, fot. Tomasz Wierzejski/FOTONOVA

I wtedy właśnie, kiedy wydawało się, że komunistom udało się już ostatecznie zdławić zdelegalizowaną „Solidarność” i rozbić powstałą w sierpniu 1980 r. wspólnotę, przyszło otrzeźwienie wyrywające Polaków z marazmu i beznadziei. Śmierć ks. Jerzego dała nowy, potężny impuls do upomnienia się o to wszystko, o czym mówił ks. Jerzy – wolność i szacunek dla godności człowieka, o prawdę i sprawiedliwość społeczną. Ten wstrząs stał się początkiem odrodzenia.

Rozmawiała Joanna Herman

Na zdjęciu wyróżniającym ks. Jerzy Popiełuszko w 1983 r. podczas Mszy św. za ojczyznę, fot. Maciej Laprus

Biuro Komunikacji i Promocji UKSW dziękuje Tomaszowi Wierzejskiemu za użyczenie zdjęć do publikacji.

Ewa K. Czaczkowska – dr historii, adiunkt w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa UKSW. Członek zespołu redakcyjnego dzienników prymasa S. Wyszyńskiego „Pro memoria”. Jest autorką książek: „Błogosławiony Ksiądz Jerzy Popiełuszko. Biografia” (wspólnie z Tomaszem Wiścickim), „Kardynał Wyszyński. Biografia”, „Siostra Faustyna. Biografia Świętej”, „Cuda świętej Faustyny”, „Papież, który uwierzył. Jak Karol Wojtyła przekonał Kościół do kultu Bożego Miłosierdzia”, „Mistyczki. Historie kobiet wybranych”, „Bajki mariackie” i innych. Laureatka pierwszej edycji nagrody dziennikarskiej „Ślad” im. bp. Jana Chrapka, zdobyła pięciokrotnie statuetkę „Feniks” – nagrodę Stowarzyszenia Wydawców Katolickich.

W czerwcu 2024 r. w Belwederze odbyła się konferencja naukowa „Zło dobrem zwyciężaj. Księdza Jerzego Popiełuszki koncepcja przemiany człowieka i świata”, zorganizowana przez Kancelarię Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

10 października 2024