O pracy naukowej, zainteresowaniach i planach badawczych mówi dr Radosław Rogoza z uczelnianego Instytutu Psychologii, laureat Nagrody Rektora UKSW za wybitne osiągnięcia w zakresie nauk społecznych.
Czym jest dla Pana to wyróżnienie?
Dr Radosław Rogoza: To bardzo miłe doświadczenie. Najbardziej cieszę się, że moja macierzysta Alma Mater mnie doceniła. To ważne, że zostałem zauważony na własnym „podwórku”.
Jak Pan wspomina studiowanie na naszej Uczelni?
Miałem dużą swobodę, która pozwoliła mi podejmować eksperymentalne próby naukowe. Były wzloty i upadki, ale bardzo cenię sobie ten czas, bo metodą prób i błędów mogłem iść do przodu. Studia na UKSW umożliwiły mi dalszy rozwój.
Od kiedy interesuje się Pan psychologią? Co sprawiło, że wybrał Pan ten kierunek?
Wiedziałem na pewno, że nie chcę iść na studia, gdzie będzie matematyka, ale potem okazało się, że psychologia w dużej mierze opiera się na matematyce. Jednak metodą adaptacji udało mi się przezwyciężyć niechęć do przedmiotów ścisłych (śmiech). Absolutnie nie żałuję, bardzo lubię to, co robię, sprawdzam się w tym i jestem zadowolony, że tak potoczyły się moje drogi zawodowe.
Nad czym obecnie Pan pracuje?
Cały czas zgłębiam problematykę psychologii osobowości oraz jej pomiaru. Obecnie podejmuję odważne próby dotyczące pomiaru procesu, jak nasza osobowość zmienia się w czasie. Codziennie pytam pacjentów, w jaki sposób opiszą siebie danego dnia. Badani na początku uważają, że to bez sensu, bo cały czas są tacy sami, jednak po miesiącu mówią, że nie byli świadomi, iż w krótkim czasie tak bardzo mogą zmieniać się. Obecnie skupiam się na tym, jak wygląda osobowość, ale nie jako stabilna struktura, lecz jako proces podlegający ciągłym zmianom. Szukam jego predyktorów. Badania są trudne w wykonaniu, ale dostarczają niesamowitych odkryć.
Co Pan odkrywa?
Fascynujące jest to, że dana osoba będzie inaczej zachowywała się na przyjęciu, a inaczej, gdy stoi naprzeciwko audytorium i musi wygłosić wykład. Badanie ludzi w wielu kontekstach daje możliwość lepszego poznania, jak osobowość ujawnia się w życiu codziennym. To trudne podejście do badań, ale dzięki finansowemu wsparciu np. Narodowego Centrum Nauki mogę je prowadzić i wyciągać intrygujące wnioski.
Czy Pana coś zaskoczyło we własnej osobowości na przestrzeni lat zdobywania wiedzy psychologicznej?
Początkowo myślałem, że osobowość jest stała, ale wiele ważnych wydarzeń życiowych, np. narodziny dzieci, i upływ lat, potrafią diametralnie zmienić człowieka. Na studiach byłem niezwykle przebojową osobą, bardzo wierzącą w siebie, natomiast teraz mam znacznie większy dystans do wielu sytuacji. W moim przypadku rodzicielstwo przyczyniło się do tej zmiany.
A skąd zainteresowanie narcyzmem?
Na początku mojej praktyki badawczej chciałem badać mroczniejsze strony osobowości i napisałem wniosek grantowy na dofinansowanie. Nie wyszło, więc spróbowałem z problematyką narcyzmu i to zaczęło procentować. Im dłużej zajmuję się tematem, to mam większą wiedzę, wyczucie i coraz bardziej mnie on „wciąga”. Poprzez proste zainteresowanie antagonistycznymi cechami osobowości wyspecjalizowałem się w dziedzinie narcyzmu, zwłaszcza ukrytego.
Czym on charakteryzuje się?
Zazwyczaj gdy mówimy o narcyzmie, to myślimy o osobie, która ma bardzo wysoką samoocenę, poszukuje publiki i cały czas chce być doceniana. Natomiast narcyzm ma jeszcze drugą twarz – chodzi o kogoś, kto bardzo chciałby być podziwiany, ale nie ma środków ani zasobów, aby to osiągać. Mamy wtedy do czynienia z kimś o bardzo kruchej konstrukcji psychicznej poszukującym nierealistycznych zagrożeń wobec siebie. Taka osoba pragnie, żeby inni czytali w jej myślach. Przykładowo, wchodząc do swojego gabinetu, oczekuje, że współpracownicy zrobią dla niej kawę, ale nikomu o tym nie mówi. W efekcie nie dostaje napoju, więc obraża się na wszystkich. Ma pretensje, że nikt nie domyślił się, iż ona potrzebowała napić się. Ostatecznie zaczyna czuć wstyd, bo pomyślała, że ktoś mógłby jej usłużyć i aby poradzić sobie z negatywnymi emocjami, zaczyna myśleć, że inni są źli dla niej. To też jest narcyzm, ale właśnie ukryty, nieoczywisty.
Czyli nie warto liczyć, że ktoś domyśli się, jakie mamy potrzeby?
Zdecydowanie nie, rozmowa między ludźmi jest kluczowa. Człowiek bez rysu narcystycznego będzie dążył do komunikacji. Można pomyśleć, że mało jest osób narcystycznych, ale jak weźmiemy pod uwagę szerszą perspektywą, to zauważymy, że tak nie jest.
Zajmuje się Pan też analizą narzędzi psychologicznych, czyli nie udało się uciec przed matematyką?
Tak, pamiętam swoje przerażenie, gdy usłyszałem o statystyce, ale okazała się nie taka straszna (śmiech). Są ludzie, którzy mają wiedzę matematyczną na dużo większym poziomie i ufam im w taki sam sposób jak producentom samochodów czy też mechanikom. Nie wiem, na jakich dokładnie zasadach funkcjonuje samochód, ale za to doskonale umiem prowadzić. Z analizami statystycznymi jest podobnie. Wystarczy poznać kierujące nimi zasady, wiedzieć dlaczego, co, kiedy i po co. Natomiast niekoniecznie jest potrzebna specjalistyczna wiedza, jak to od środka działa. Życia by zabrakło, gdyby człowiek chciał wszystko dogłębnie poznać. Jest tego za dużo. Jednak mądrze, wykorzystując zdobycze różnych dyscyplin naukowych, można wyciągać własne, ciekawe wnioski.
Jakie ma Pan plany naukowe na przyszłość?
Aktualnie zajmuję się problematyką osobowości jako procesem, w którym zachodzą ciągłe zmiany. To bardzo czasochłonne. Wszystkie materiały trzeba najpierw przejrzeć, odpowiednio obrobić i dopiero potem można je analizować. Tą pracą chciałbym zająć się jeszcze przez najbliższy rok albo dwa. Zamierzam też złożyć mój wniosek habilitacyjny.
Jak być wytrwałym w pracy naukowej?
Bez uzyskania środków grantowych wytrwałość jest nierealna, bo trzeba zająć się pracą, która przynosi korzyści finansowe tu i teraz. Aby uzyskać finansowanie, trzeba najpierw wykazać się swoim dorobkiem naukowym. Jednak żeby go mieć potrzebne są środki finansowe i koło zamyka się. Aby zaistnieć, trzeba np. opublikować kilka artykułów, a bez nakładu finansowego, jest to szalenie trudne.
Kto może pomóc w takiej sytuacji?
Na pewno bardzo pomocny jest promotor. Moim był prof. Jan Cieciuch, który umożliwił mi rozwinąć potencjał. Doskonale zapewniał też stabilną sytuację, co sprawiło, że mogłem skupić się na nauce. Poświęciłem się jej, nie podejmowałem innych aktywności zawodowych, więc to było postawienie wszystkiego na jedną kartę. Miałem poczucie stabilności, więc mogłem tak zrobić.
Dlaczego warto studiować psychologię?
Przede wszystkim można dowiedzieć się czegoś o sobie, a potem o innych ludziach, a wreszcie jak z nimi dobrze funkcjonować. Na pewno warto studiować ten kierunek, bo można poznać siebie i swoje reakcje na tyle, aby je nazwać, a dzięki temu różne trudności komunikacyjne łatwiej rozwiązać. Po psychologii można robić przeróżne rzeczy, ale to jest praktyczna umiejętność, która bardzo pomaga w życiu interpersonalnym. Nikt nie jest samotną wyspą. Od kilku lat mieszkam na wsi, w której prawie nic nie ma, a mimo tego tu też nawiązuję kontakty międzyludzkie, więc nie da się całkowicie od nich uciec.
Rozmawiała Maria Górczyńska
Dr Radosław Rogoza – adiunkt w Instytucie Psychologii UKSW. Pełnoetatowy ojciec. Kierownik grantów Narodowego Centrum Nauki, laureat nagród międzynarodowych (Excellence in Reviewing Award, Association for Research in Personality; Early Career Award 2021; International Society for the Study of Individual Differences, Emerging Scholar Award 2020; Association for Research in Personality, Top Peer Reviewer Award 2019; Publons) oraz krajowych (nagroda Prezesa PAN im. Andrzeja Malewskiego, stypendium START Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej, nagroda im. Roberta Zajonca; Polskie Stowarzyszenie Psychologii Społecznej, nagroda im. Piotra Jaśkowskiego; Klub Miłośników Listy Filadelfijskiej; wielokrotny stypendysta Ministerstwa Edukacji i Nauki, Nagroda Rektora UKSW za wybitne osiągnięcia w dziedzinie nauk społecznych). Autor ponad 60 artykułów naukowych w czasopismach z Impact Factor. Zainteresowania badawcze skoncentrowane są wokół tematyki osobowości (w szczególności jej ciemnych cech), jak również pomiaru psychologicznego.