Przejdź do treści

Pokrzywa wraca do łask. O dobroczynnym działaniu roślin leczniczych

Mamy do czynienia z renesansem zainteresowania ziołolecznictwem. Badania naukowe potwierdzają, że rośliny, wykorzystywane od stuleci w medycynie ludowej, mają rzeczywiście właściwości lecznicze i są skuteczne w leczeniu i profilaktyce chorób – mówi dr Grzegorz Łazarski, botanik z Wydziału Biologii i Nauk o Środowisku UKSW.

Od zarania dziejów ludzie zastanawiali się jak zaradzić chorobom i ulżyć w dolegliwościach. Lecznicza moc roślin była znana w starożytnym świecie.

Najstarsze źródła pisane potwierdzają, że lecznicze właściwości wielu roślin znane były przed tysiącami lat, przede wszystkim w starożytnych Chinach, Indiach, Egipcie, Grecji czy Rzymie. Po upadku cesarstwa zachodniorzymskiego, naukowy dorobek Greków i Rzymian, ocalili w dużym stopniu Arabowie, którzy wnieśli duży wkład w rozwój medycyny, w tym ziołolecznictwa. Zapoznali Europejczyków z wieloma nowymi gatunkami roślin leczniczych, które trafiając do ogrodów klasztorów chrześcijańskich, upowszechniły się w całej Europie. Perski lekarz i filozof, Awicenna, nazywany ojcem współczesnej medycyny, podkreślał wielkie znaczenie roślin w medycynie. Mówił, że „nie ma bezwartościowych ziół, brak tylko wiedzy” (o ich właściwościach).

Arabska kopia Materia Medica greckiego lekarza, farmakologa i botanika Dioskurydesa z 1334 r. z opisem właściwości medycznych kopru oraz kminu.

Począwszy od VI w. n.e. starożytna wiedza o dobroczynnych właściwościach roślin, była pielęgnowana w zakonach chrześcijańskich. Jako pierwsi ogrody klasztorne, w których ważne miejsce zajmowały zioła lecznicze, założyli benedyktyni z Monte Cassino.

Plan ogrodu ziół leczniczych przy średniowiecznym opactwie benedyktyńskim Sankt Gallen

Zakonnicy z podróży misyjnych i pielgrzymek przywozili egzotyczne rośliny, które czasem udawało się przystosować do uprawy na własnym terenie. Jezuiccy misjonarze dowiedzieli się od Inków o leczniczym działaniu m.in. kory chinowca, którą z czasem sprowadzono do Europy jako środek obniżający gorączkę oraz stosowany w leczeniu malarii.

Rośliny lecznicze w prekolumbijskim Meksyku z kodeksu De La Cruz – Bodiano

Mało znaną, ale ciekawą postacią jest polski jezuita, o. Michał Boym, który prowadząc w XVII w. działalność misyjną w Cesarstwie Chińskim, jednocześnie badał przyrodę tej części świata. Wyniki swoich eksploracji zawarł w dziele Flora sinensis, które jest pierwszym opracowaniem flory Chin, jakie ukazało się w Europie. W opisach roślin wskazywał na ich lecznicze właściwości. To za jego pośrednictwem trafiły do Europy podstawy starożytnej chińskiej medycyny, która w dużej mierze oparta jest właśnie na leczniczych właściwościach roślin.

W XXI w. przeżywamy renesans zainteresowania ziołolecznictwem

Tradycja ziół leczniczych była pielęgnowana i jest rozwijana po dziś dzień m.in. w zakonach franciszkanów i bonifratrów, a nowoczesne produkty zielarskie są sporządzane według sięgających średniowiecza klasztornych receptur.

Do arsenału leczniczego naszych babek należały rumianek, lipa czy szałwia. One wiedziały jaki napar pomoże na bolący brzuch, gardło czy gorączkę. A dziś, w erze wielkich koncernów farmaceutycznych, czy rośliny lecznicze mają jeszcze rację bytu?

Rośliny lecznicze wracają do łask, mamy wręcz do czynienia z renesansem zainteresowania ziołolecznictwem. Pamiętam jak w początkowym okresie pandemii z aptek zniknęły preparaty z jeżówki purpurowej, mające działanie antyseptyczne, przeciwwirusowe i antybakteryjne. Ludzie szukali ratunku w starych, sprawdzonych sposobach leczenia. Badania farmakologiczne potwierdzają, że rośliny, wykorzystywane od stuleci w medycynie ludowej, mają rzeczywiście właściwości lecznicze i są skuteczne w leczeniu i profilaktyce chorób. I że to nie jest szarlataneria. Znane są współczesne naukowe wyprawy etnobotaników w poszukiwaniu nowych roślin leczniczych i ich zastosowania. Botanicy wyprawiają się do odległych rejonów świata (takich jak Kaukaz czy Azja Centralna), by poznać rośliny stosowane w medycynie ludowej i ich tradycyjne przeznaczenie.

Napary z kwiatostanów lipy drobnolistnej są tradycyjnym lekiem przeciwgorączkowym

Jeszcze sto lat temu podstawowym surowcem leczniczym były rośliny i preparaty roślinne. Pierwsze leki syntetyczne, które powstały w Europie w XIX wieku, naśladowały występujące w naturze związki biologicznie czynne. Tak było chociażby w przypadku kwasu acetylosalicylowego (czyli znanej wszystkim aspiryny), który jest pochodną kwasu salicylowego występującego w korze wierzb, wykorzystywanej od wieków jako środek przeciwgorączkowy i przeciwbólowy.

Dziś wracamy do tradycji medycyny ludowej, bo rośliny lecznicze, nazywane potocznie ziołami są tanie i powszechnie dostępne. Ich działanie jest, w przeciwieństwie do leków działających na ogół wybiórczo, dość wszechstronne. Na przykład melisa, którą znamy jako roślinę o działaniu uspakajającym, stymuluje procesy trawienne i korzystnie wpływa na układ pokarmowy. Dziurawiec – naturalny antydepresant, wspiera też procesy trawienne. Wiele roślin leczniczych (w tym przede wszystkim te zawierające kwasy fenolowe) ma działanie przeciwzapalne i antyoksydacyjne, bardzo istotne, bo przewlekłe procesy zapalne prowadzą do rozwoju chorób nowotworowych.

Czy młodzi farmaceuci uczą się dziś jak korzystać z dobrodziejstwa ziół?

Tak, w programie studiów farmaceutycznych jest zarówno botanika farmaceutyczna jak farmakognozja tj. nauka zajmująca się badaniem związków czynnych w surowcach zielarskich. Także więc dziś studenci szukają chemicznych podstaw tych leczniczych właściwości roślin, wyodrębniają substancje biologicznie czynne, by poznać ich strukturę chemiczną, właściwości lecznicze, by wreszcie przejść do fazy produkcji leków syntetycznych. Ale wzorzec był naturalny, pochodził z roślin.

Studenci biologii UKSW z dr. Grzegorzem Łazarskim podczas zajęć terenowych w Ogrodzie Botanicznym PAN w Powsinie

Na UKSW studenci kierunku biologia chętnie wybierają przedmiot „Rośliny lecznicze”. Oprócz wykładu i odbywających się w pracowni mikroskopowej ćwiczeń, prowadzę zajęcia w ogrodzie botanicznym, gdzie studenci poznają egzotyczne rośliny lecznicze, a także zajęcia terenowe w okolicach kampusu, podczas których studenci uczą się rozpoznawać dziko występujące rośliny lecznicze. Dowiadują się, że są one na wyciągnięcie ręki i towarzyszą nam w środowisku, w którym żyjemy.

Kiedy i gdzie należy zbierać zioła, bo przecież raczej nie w Warszawie?

Najlepiej wybierać miejsca poza miastem, z dala od ruchliwych ulic, bo w roślinach mogą kumulować się nie tylko metale ciężkie, ale wszelkie zanieczyszczenia. Kiedy je zbierać? Zależy to od części rośliny wykorzystywanej w ziołolecznictwie jako tzw. surowiec zielarski. Mogą być nim kwiaty, kwiatostany, owoce, nasiona, liście, kora, ale także korzenie i zmodyfikowane podziemne pędy tj. kłącza i bulwy. W przypadku roślin zielnych może to być cała nadziemna część rośliny, tak zwane ziele (wtedy, jak np. w przypadku dziurawca ścinamy prawie całą nadziemną część rośliny). Jeżeli surowcem zielarskim są kwiaty, zbioru dokonujemy na początku lub w pełni kwitnienia. Jeśli liście – zbieramy je zwykle przed kwitnieniem lub na początku kwitnienia, zanim roślina przetransportuje najcenniejsze substancje do rozkwitających kwiatów. Jeśli lecznicze właściwości mają kłącza lub bulwy najbardziej korzystnym momentem zbioru jest jesień lub wczesna wiosna.

Chabry bławatki, rumianki pospolite i maki polne na skraju pola uprawnego w Górach Świętokrzyskich, zdj. Grzegorz Łazarski

Rośliny warto zbierać w dni słoneczne, nie należy zbierać ich po deszczu. Suszyć rośliny najlepiej w miejscach ciepłych i przewiewnych np. na strychach, nie w pełnym słońcu, żeby nie zmienić właściwości substancji w nich zawartych.

Jeśli jednak nie mamy wystarczającej wiedzy ani doświadczenia w identyfikacji roślin i nie jesteśmy pewni czy mamy do czynienia z rośliną leczniczą czy inną, nawet łudząco do niej podobną (jak jest w przypadku powszechnie znanego rumianku pospolitego, którego nietrudno pomylić z rumianem psim czy rumianem polnym), kupujmy zioła w sklepie zielarskim.

Jakie rośliny lecznicze możemy bez trudu znaleźć w naszym najbliższym otoczeniu?

Rośliną, którą znają wszyscy jest powszechnie spotykany mniszek lekarski (błędnie nazywany mleczem). Syropy ze zbieranych w pełni kwitnienia kwiatostanów mniszków są stosowane w chorobach układu oddechowego. Młode listki mniszków lekarskich mogą być dodawane do sałatek, zaś ich korzenie, suszone i palone, są składnikiem kawy zbożowej.

Za zioło o wszechstronnym działaniu uważa się rosnący na polach i przydrożach rumianek pospolity. Kiedyś wszystkie niemowlęta były pojone mającym łagodne działanie przeciwzapalne, rozkurczowe i uspokajające naparem z rumianku.

Od niedawna wraca do łask jako roślina lecznicza pospolita pokrzywa o niepospolitych właściwościach przeciwzapalnych, antyseptycznych i antygrzybicznych. Coraz częściej z bogatych w żelazo pokrzyw robi się zupy, zaś zbierane wczesną wiosną sparzone młode pędy dodaje się do sałatek.

Pokrzywa – pospolita roślina o niepospolitych właściwościach

Rosnąca na brzegach rzek i jezior, będąca składnikiem potraw i napojów, mięta jest od wieków znaną rośliną leczniczą. Zawarty w mięcie mentol pobudza układ nerwowy i stymuluje układ trawienny. Pospolity skrzyp polny, na tyle nie wymagający, że potrafi rosnąć nawet między kostkami chodnika, poprawia kondycję skóry głowy, paznokci i uszczelnia naczynia krwionośne.

Na łąkach, poboczach polnych dróg bez trudu można natrafić na liście babki lancetowatej czy babki zwyczajnej, o działaniu antyseptycznym, przeciwbakteryjnym, wykrztuśnym, od stuleci wykorzystywanej zarówno w postaci okładów jak syropów i leczniczych nalewek.

Znane przeciwgorączkowe i napotne własności mają owoce malin i kwiatostany lipy.

Owoce malin to doskonały lek napotny, zdj. Grzegorz Łazarski

Chmiel, ten sam, któremu piwo zawdzięcza swój aromat i charakterystyczną goryczkę, uspokaja, działa nasennie, jest też uważany za antyafrodyzjak.

Jedną z flagowych roślin leczniczych jest przydrożny, rosnący na nieużytkach, ale też w pobliżu wód, dziki bez czarny, z którego kwiatostanów robi się syropy, a dojrzałych owoców soki o działaniu wspomagającym odporność, przeciwgorączkowym, a nawet przeciwnowotworowym. Ale warto pamiętać, że zarówno niedojrzałe owoce jak też nie poddane obróbce termicznej kwiatostany bzu czarnego, zawierają trujący glikozyd cyjanogenny – sambunigrynę.

Rośliny lecznicze mogą być zatem szkodliwe?

Są osoby uczulone na niektóre spośród nich. Poza tym kluczowe jest, podobnie zresztą jak w przypadku farmaceutyków, odpowiednie dawkowanie, w tym stężenie ziołowych preparatów.

Paracelus, renesansowy lekarz i filozof powiedział, że „wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną”. I to dawka czyni różnicę.

Wiele roślin z rodziny psiankowatych (jak np. pokrzyk wilcza jagoda czy lulek czarny) zawiera trujące alkaloidy tropanowe, które w mniejszych dawkach działają rozkurczowo na mięśnie przewodu pokarmowego, rozszerzają źrenice, co jest wykorzystywane w badaniach okulistycznych.

Naparstnica zwyczajna, roślina lecznicza, w większych dawkach – silnie trująca,
zdj. Grzegorz Łazarski

Istnieje też grupa roślin leczniczych, zawierających glikozydy nasercowe, które zwiększają siłę skurczu serca. W określonych dawkach mają działanie lecznicze, zaś w większych są silnymi truciznami. Ich stosowanie jest możliwe tylko pod ścisłą kontrolą lekarzy.  Należą do nich popularna konwalia majowa, miłek wiosenny i naparstnice.

Należy również uważać ze stosowaniem ziela dziurawca w okresie wiosennym i letnim, z tego względu, że niektóre substancje w nim obecne mogą uczulać w kontakcie z promieniami słonecznymi. Natomiast kozłek lekarski, jeśli stosowany jest zgodnie z zaleceniami, jest bezpieczną rośliną, z której robi się wyciszające krople walerianowe.

Czy jakieś rośliny dziko występujące były składnikiem diety naszych przodków, a obecnie zostały zapomniane?

W czasach dobrobytu zapominamy o roślinach kojarzących się z okresami głodu, wojny. Sięgano po nie np. na wsiach na przednówku, gdy kończyły się zapasy żywności. Były źródłem węglowodanów, mikroelementów i witamin. Młode pędy komosy białej zwanej też lebiodą, łobody i tasznika pospolitego, rosnące na przydrożach, trawnikach, na poboczach pól uprawnych, blanszowano i jedzono tak jak dziś jemy szpinak lub dodawano do zup. Nasi przodkowie prażyli owoce i nasiona komos i łobód, które były bogatym źródłem skrobi.

Łopian był znany jako roślina lecznicza, dziś – jako roślina używana w kosmetyce, poprawiająca kondycję skóry włosów. W przeszłości jego potężne korzenie spichrzowe były gotowane i zjadane, będąc źródłem, o czym wówczas nie wiedziano, inuliny – uważanej za prebiotyk, będący pożywką dla „dobrej” mikroflory jelitowej. Były elementem, jakbyśmy dziś powiedzieli, profilaktyki zdrowotnej. Jedzono kiszone ogonki wielkich łopianowych liści, miały one działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne. Naparów używano w formie okładów na zmieniona chorobowo skórę.

Wysuszone liście łopianu

W przydomowych ogródkach sadzono przez wieki tyleż ozdobne co mające lecznicze i inne praktyczne walory rośliny. Odwarów z korzeni mydlnicy używano do mycia i prania. Okazałe dziewanny były od czasów starożytnych wykorzystywane jako knoty do lamp, ale także jako lekarstwo w chorobach górnych dróg oddechowych. Suche pędy ozdobnych malw były używane jako opał, zaś napary z kwiatów malwy – przy różnego rodzaju infekcjach.

Aromatyczne i dodające potrawom smaku przyprawy nie są traktowane jak typowe rośliny lecznicze…

Większość przypraw takich jak nasz rodzimy, działający rozkurczowo, kminek czy tymianek (którego naszym rodzimym odpowiednikiem jest rosnąca dziko macierzanka), majeranek, lebiodka pospolita, bardziej znana pod nazwą oregano czy rozmaryn wspiera procesy trawienne, a zarazem pobudza apetyt.

Kwitnąca lebiodka pospolita powszechnie znana pod nazwą oregano, zdj. Grzegorz Łazarski

Znane są przeciwzapalne własności kurkumy, przeciwwymiotne – imbiru, a także wszechstronne lecznicze działanie najdroższej, obok szafranu przyprawy – kardamonu. To tylko niektóre z przypraw, bez których nie wyobrażamy sobie czasem potraw, mające zarazem dobroczynny wpływ na nasze zdrowie. Zgodnie z przypisywanymi Hipokratesowi słowami: „Niech pożywienie będzie twoim lekarstwem, a lekarstwo pożywieniem”.

Rozmawiała Joanna Herman

Dr Grzegorz Łazarski – botanik, adiunkt na Wydziale Biologii i Nauk o Środowisku. Jego zainteresowania badawcze dotyczą ekologii i zmian w rozmieszczeniu zagrożonych gatunków roślin, inwazyjnych gatunków we florze Polski i innych zagadnień z zakresu ochrony przyrody.

15.03.2025 r. na kampusie Wóycickiego odbędzie się konferencja „Medycyna klasztorna wczoraj i dziś”. Link do rejestracji dostępny jest TUTAJ Będzie ona zapowiedzią i wstępem do kursu „Rośliny w profilaktyce zdrowotnej”, na który można zapisać się TUTAJ. Pomysłodawcą konferencji i kursu jest prof. dr hab. Iwona Wawer, chemik, wybitny autorytet w zakresie fitochemii roślin leczniczych.

28 lutego 2025