– Uroczysta wieczerza wigilijna w gronie najbliższych wytrąca nas z rutyny, przytłaczającego tempa codzienności, jest powrotem do rytuałów przekazywanych z pokolenia na pokolenie – mówi dr hab. Maria Sroczyńska, prof. ucz. z Wydziału Społeczno-Ekonomicznego UKSW.
– Co nam pozostało z tradycji świętowania w dobie kryzysu wartości i sztucznej inteligencji?
– Niecodzienność. Uroczysta wieczerza wigilijna w gronie najbliższych wytrąca nas z rutyny, przytłaczającego tempa codzienności, jest powrotem do rytuałów przekazywanych z pokolenia na pokolenie, zapamiętanych z dzieciństwa zapachów i smaków. Zaś łamanie się opłatkiem staje się okazją do odnowienia relacji, czasami także do pojednania i przebaczenia.
– Zatrzymujemy się w biegu, jesteśmy razem, ożywają wspomnienia – mówili studenci zapytani o to, co dla nich najważniejsze w przeżywaniu Świąt Bożego Narodzenia. Jakie tradycje świąteczne są dziś nadal żywe?
– Niemal wszyscy, ok. 96–98 proc., jak wynika z badań socjologicznych, składamy sobie życzenia, przygotowujemy tradycyjne potrawy wigilijne (na ogół 12), dzielimy się opłatkiem, stroimy choinki – coraz częściej od początku grudnia. To należy do oczywistości kulturowych, podobnie jak śpiewanie, nucenie czy słuchanie kolęd (75 proc.). Nadal ważne jest odwiedzanie krewnych, składanie życzeń znajomym. Nadal wielu z nas – ok. 50 proc. – wybiera się o północy na Pasterkę. Pilnujemy, by pozostawić nakrycie dla niespodziewanego gościa, co połączone jest z wiarą w nawiedzanie domu przez dusze zmarłych. Przestrzegamy zalecanego postu. Wieczerzę wigilijną rozpoczynamy wraz z pojawieniem się na niebie pierwszej gwiazdki, na pamiątkę Gwiazdy Betlejemskiej, która prowadziła Trzech Mędrców do miejsca narodzenia Jezusa.
– Czy chodzi tu o powrót do źródeł czy budowanie więzi w chaotycznej rzeczywistości?
– W przypadku młodych ludzi raczej to drugie. Święta to remedium na chaos i zawrotne tempo naszego codziennego życia, niezwykłe w stosunku do rzeczywistości, w której żyjemy na co dzień. Przyzwyczailiśmy się, że pozostajemy pod nieustającym pręgierzem, by zrobić więcej, szybciej i wydajniej, co niestety sprzyja zjawisku zmęczenia, „wypalenia”, wyobcowania i samotności. Niejako w kontrze powstają „oazy powolności”. Szukamy transcendencji, przekraczającej nasze codzienne doświadczenie, wytchnienia w spotkaniach z innymi ludźmi, w świecie wartości, obyczajów, kultury i sztuki, przyrody.
Jak wynika z badań socjologicznych, można zauważyć pewne prawidłowości, a przy tym różnice w sposobie obchodzenia Świąt Bożego Narodzenia przez przedstawicieli urodzonych pomiędzy rokiem 1995 a 2010 pokolenia Z i urodzonych w latach 1980–1995 Millenialsów. Dla Millenialsów wartość świąt polega na byciu razem, ale nie musi łączyć się z kulinarną perfekcją czy spędzaniem długich godzin przy stole. To czas odpoczynku, odwiedzin rodziny z dala od miejsca zamieszkania, ale już niekoniecznie wyjazdów do egzotycznych krajów (choć i ten trend jest widoczny). Okres przygotowań świątecznych i samego Bożego Narodzenia jest dla Millenialsów „magicznym” czasem radości, lepienia z dziećmi pierniczków, gromadzenia się wokół choinki, śpiewania kolęd i wspólnego oglądania filmów.
Z kolei przedstawiciele pokolenia Z wydają się w większym stopniu niż Millenialsi, zainteresowani duchowym, a nierzadko także religijnym wymiarem świąt. Zależy im na pielęgnowaniu tradycji wigilijnych, do których należy nie tylko przystrajanie choinki czy obdarowywanie się prezentami, ale także dzielenie się opłatkiem czy umieszczanie siana pod obrusem. Boże Narodzenie to dla „Zetek” przerwa w „zabieganej” codzienności, czas szczególny ze względu na możliwość spotkań z rodziną i przyjaciółmi, tradycję Pasterki oraz rytualne biesiadowanie.
Charakterystyczne dla polskiego świętowania jest rozpoczęcie wieczerzy wigilijnej wraz z pierwszą gwiazdką. Na naszych stołach pojawiają się karpie, kutia, barszcz z uszkami, zupa grzybowa, kluski z makiem. Widoczne są różnice w świętowaniu sięgające zaborów, tradycje przenikają się z racji mieszanych małżeństw i migracji. O niemieckim rodowodzie świątecznych choinek i o tym, że pojawiła się na polskich dworach dopiero w XVIII wieku, mało kto pamięta. Podobnie jak o tym, że najbardziej znana kolęda świata Cicha noc pochodzi z XIX-wiecznej Austrii.
– A jak świętuje się Boże Narodzenie poza Polską?
– To święto uniwersalne, zwłaszcza w świecie zachodnim, ale jego znaczenie i związane z tym zwyczaje są zróżnicowane w zależności od związków wartości chrześcijańskich z kulturą rodzimą. Dzień Bożego Narodzenia łączy się z pewnym mitem: powszechnie uważa się, że to dzień zawieszenia działań wojennych. W rzeczywistości miało to jednak miejsce tylko podczas I wojny światowej, w 1914 roku, kiedy zawarto nieformalny rozejm, a żołnierze wrogich armii dzielili się opłatkiem i kolędowali.
Choć w Kościele na miesiąc przed Bożym Narodzeniem wchodzimy w czas Adwentu, oczekiwania na narodziny Chrystusa oraz przygotowania do Świąt rozpoczynają się na długo przed 25 grudnia i nie mają konotacji religijnych. Tuż po uroczystości Wszystkich Świętych, która ma miejsce 1 listopada, w centrach handlowych pojawia się nie św. Mikołaj (odwołujący się do postaci bp Mikołaja z Miry), lecz po prostu Mikołaj, a z głośników płyną nie kolędy, lecz świąteczne, amerykańskie piosenki. I to zarówno w Polsce, choć to kwestia ostatnich dwudziestu lat, jak i poza nią. Popkulturowy Mikołaj mieszka w Finlandii w pobliżu miejscowości Rovaniemi blisko koła podbiegunowego, a jego największymi sympatykami, co wynika z liczby pisanych listów, są dzieci z Włoch, Wielkiej Brytanii, Chin, Japonii i Polski.
Choć centrum świętowania stanowi dla wielu społeczności – niezależnie od położenia geograficznego – Boże Narodzenie, związane z nim zwyczaje posiadają swoją specyfikę, a zatem różnią się od siebie. Praktyki te zależą bowiem od rodzimych tradycji w znacznej mierze przekazywanych pokoleniowo, a także zapożyczonych z krajów sąsiadujących. Na przykład dzielenie się opłatkiem poprzez odwołanie do chrześcijańskiej tradycji dzielenia się chlebem, symbolizujące miłość, zgodę, pojednanie, otwarcie na drugiego człowieka, upowszechniło się głównie w Polsce i wśród Polonii podczas Wigilii Bożego Narodzenia, ale jest znane także na Słowacji, Litwie, Białorusi, Ukrainie i w Czechach. Tradycja przystrajania symbolizujących życie i odrodzenie choinek – początkowo owocami i papierowymi ozdobami – ma obecnie charakter globalny. Podobnie pisanie listów do św. Mikołaja i obdarowywanie się prezentami.
W Niemczech prezenty rozdaje się zarówno 6, jak i 24 grudnia. W Wigilię Bożego Narodzenia na stole pojawia się dziewięć potraw, a wśród nich pieczone kiełbaski, ryby i sałatka ziemniaczana, zaś w pierwszy dzień świąt – gęsina. Nie zostawia się pustego miejsca przy stole. W Czechach, na Słowacji i na Węgrzech, prezenty układa się pod choinką, w krajach anglosaskich tradycyjnie wiesza się skarpety przy kominku, do których prezenty wkładane są w noc wigilijną.
We Francji święta Bożego Narodzenia obchodzone są mniej hucznie niż w Polsce. Podczas uroczystej kolacji 25 grudnia podaje się indyka z kasztanami i owoce morza oraz ostrygi. Bardziej popularne niż choinki są szopki z figurkami, zaś prezenty z 24 na 25 grudnia przynosi Père Noël. W Belgii świętowanie rozpoczyna się wieczorem i trwa do późnych godzin nocnych, często w restauracjach lub w domach, w których przeważają zamówione wcześniej gotowe dania.
We Włoszech spotkania w gronie rodzinnym kończą się na ogół wspólnym wyjściem na Pasterkę. Zachowuje się post, je się owoce morza. Tu szopka ważniejsza jest niż choinka, ubiera się ją już 8 grudnia. W dniu Wigilii, podczas uroczystego obiadu pojawia się przynoszący prezenty święty Mikołaj.
Boże Narodzenie staje się z roku na rok coraz bardziej świętem komercyjnym, a Europa zachodnia laicyzuje się w szybkim tempie, co jest szczególnie widoczne w Austrii, Niemczech, Irlandii, Francji czy w Wielkiej Brytanii. Jednak wycofywaniu się z praktyk i tradycji religijnych rozumianych w sposób instytucjonalny, coraz częściej towarzyszy poszukiwanie zindywidualizowanych form duchowości. A przy tym paradoksalnie, to w laickiej, deprecjonującej wartości religijne Francji, a także w Belgii i Austrii mamy do czynienia z indywidualnymi nawróceniami – coraz więcej osób dorosłych decyduje się na przyjęcie chrztu. To właśnie w tych małych grupach przeżywanie świąt jest żywe i ma wymiar religijny. Podobnie jest w Wielkiej Brytanii, gdzie powstające męskie wspólnoty szukają inspiracji i wsparcia poprzez odwołanie się do katolicyzmu.
– Dziś świętujemy Dzień Bożego Narodzenia 25 grudnia, ale nie zawsze tak było…
Nie znamy daty narodzin Jezusa Chrystusa, zerowy rok naszej ery jest powszechnie przyjętym uproszczeniem. Gwiazda Betlejemska towarzysząca narodzinom Chrystusa mogła być kometą Halleya, widzianą w 12 r. p.n.e. Być może narodziny Chrystusa zbiegły się w czasie z obserwowanym przez żyjących ówcześnie ludzi, a odnotowanym w chińskich kronikach, wybuchem supernowej, który miał miejsce w 4 lub 5 r. p.n.e. Pierwsza wzmianka o obchodach Bożego Narodzenia 25 grudnia pochodzi z Chronografu Filokalusa (Chronographus 354), rzymskiego kalendarza zawierającego tę datę jako dzień narodzin Chrystusa. Kościół przeniósł świętowanie Bożego Narodzenia na 25 grudnia w IV wieku n.e. Data nawiązywała do rzymskich obchodów niezwyciężonego słońca. Wybrano tę datę, jako jedną z dat narodzin Jezusa z Nazaretu, co odpowiadało przesileniu zimowemu, gdy światłość zaczyna rozświetlać ciemności. W czasach przedchrześcijańskich była to data związana z kultem Boga słońca, a chrześcijaństwo nadało nową rangę temu wydarzeniu. Rzymskie Saturnalia, długo praktykowana tradycja pogańska, łączyła się z kultem solarnym. Narodziny Mitry w jaskini, syna boga słońca Heliosa i dziewicy, miały miejsce – jak wierzono – właśnie 25 grudnia. Rzymianie robili tygodniową przerwę w pracy, by oddać hołd Saturnowi, bogu rolnictwa, zasiewów i czasu. Dekorowali domy gałązkami z sosny i dawali sobie prezenty, które najczęściej były przedmiotami codziennego użytku. Chrześcijanie przejęli ten pierwotny obyczaj obdarowywania się prezentami. Z kolei w kulturze pogańskiej Słowian przesilenie zimowe to czas, w którym rozpoczynano obchody Szczodrych Godów, stąd symbolika zwycięstwa jasności nad ciemnością, a także oczekiwanie dobrych płodów rolnych.
Ks. prof. Józef Naumowicz zauważa, że początków Świąt należałoby szukać w Betlejem, miejsca kultu, do którego przybywały pielgrzymki z różnych stron świata. Po 325 roku w Betlejem powstała bazylika ku czci Narodzenia Pańskiego, a święto to przeniesione zostało stosunkowo szybko na Zachód (w 340 roku obchodzono je w Rzymie).
Dziś jest dla nas oczywiste, że święta Bożego Narodzenia przypadają na koniec roku. Czasami traktowane są wraz z Nowym Rokiem (np. we Francji) jako „święta kończące rok”. A przecież zarówno wierzący, jak niewierzący, ale poszukujący, w tę jedną, jedyną cichą noc, świętą noc, zatrzymują się w pędzie codzienności, gdy „Bóg się rodzi, moc truchleje (…) ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice nieskończony”.
Rozmawiała Joanna Herman
Podziękowania dla studentów II i III roku socjologii i pracy socjalnej za inspirującą i budującą rozmowę na temat Świąt Bożego Narodzenia.